
Niezła alternatywa dla alpejskiej wspinaczki po stromych, skalnych zboczach najwyższych tatrzańskich szczytów. Do tego znacznie bardziej bezpieczna niż przystępniejsza, dostępna nawet dla kilkulatków, którzy nie osiągnęli nawet wieku przedszkolnego. A przy okazji zapewnia ciekawą przygodę i sportowe wyzwanie.
Park linowy “Tatry” w Białce Tatrzańskiej przygotował trzy kompletnie różne trasy. Zdecydowanie najwięcej umiejętności i opanowania wymaga wariant “Extreme” - składa się z 16 wymyślnych, raczej trudnych przeszkód, zawieszonych ok. 9 metrów nad ziemią. Niewątpliwie wartą wysiłku nagrodą są 3 tyrolki. Osoby chcące sprawdzić, czym właściwie są parki linowe, dobrą odpowiedź dostaną na trasie “Adventure” - 4,5 m wysokości, 11 różnych sekcji, a w tym 60-metrowy zjazd tyrolski. Z tym torem przeszkód mogą mierzyć się również dzieci, ale tylko te, które mają przynajmniej 1,2 m wzrostu.
Na maluchy (od 3-4 lat) czeka trasa “Leśnych Ludków” - 7 drewnianych domków połączonych bardzo dokładnie zabezpieczonymi mostami z przeszkodami. I tu też obecna jest tyrolka, tyle że w wersji mini. Ofertę “Tatr” uzupełnia 8-metrowa ściana wspinaczkowa, z trzema drogami wejścia. Dodatkowo, jak zapowiadają gospodarze parku, w sezonie zimowym można spodziewać się miłych niespodzianek - takich jak kilkunastometrowa "Jump Tower", pozwalająca bezpiecznie skoczyć z dużej wysokości.
Sportowa, typowo letnia atrakcja dla całej rodziny - ale i zimą można liczyć na ciekawe propozycje. Podstawą są jednak tory pełne rozmaitych przeszkód, zawieszonych ładnych parę metrów nad ziemią. W białczańskich “Tatrach” przygotowano 3 trasy - “Leśnych Ludków” dla małych dzieci, dość łatwą “Adventure” i trudną “Extreme” - i 8-metrową ściankę wspinaczkową.
Dodaj opinię